Strach w reklamie
Strach jest jedną z kilku podstawowych emocji, jakie przeżywamy. Do podstawowej szóstki oprócz niego należą: złość, smutek, zadowolenie, ekscytacja i czułość. Każda z nich ma swoje znaczenie w budowaniu naszych relacji z otoczeniem. Informuje nas, czy to, co przeżywamy, jest dobre czy złe, czy wspiera nasz rozwój, czy go blokuje. Funkcją strachu jest obrona przed zagrożeniem, przeżywając go mobilizujemy się do działania lub ukrycia.
Kiedy człowiek żył w otoczeniu dzikich zwierząt i był narażony na ataki wrogich plemion, strach był potrzebny, dzięki niemu udawało się przetrwać. A dzisiaj?Większość z nas nie musi uciekać przed wilkiem lub wrogiem, ani walczyć o życie, ale lubimy się bać! Dzieci lubią dreszczyk strachu, który towarzyszy im, kiedy oglądają bajki, a niektórzy dorośli wprost uwielbiają horrory. Przyczyną upodobania w tego rodzaju rozrywce jest uczucie ulgi, rozluźnienia, którego doznajemy, kiedy strach mija. Można sobie wyobrazić, że w sytuacjach pierwotnych była to ulga, że się przeżyło, która obecnie przekształciła się w miłe uczucie, swoiste katharsis. A ponieważ każda silnie przeżywana emocja zwraca naszą uwagę na czynnik, który ją wywołuje, nie należy się dziwić, że marketing używa strachu, głownie w reklamach.
31.10 obchodzimy Halloween – wielkie święto dyni, straszydeł, kościotrupów i innych potworów. Przebrane dzieci będą pukać do naszych domów i z chichotem zbierać słodycze, którymi wykupimy się od psikusów. To dobra okazja, aby przypomnieć, że reklama lubi i potrafi dobrze postraszyć.
Wybraliśmy klika dobrych przykładów:

